Apostazja? – czym jest ?. Jak ją dokonać??? w warunkach polskich i bez zbędnych problemów, irytacji i upokorzeń parafialnych.
Czy stać nas na szczerość, aż do bólu, by samookreślić się, jaką właściwie do tej pory przyjęliśmy postawę wobec problemu, jakim stał się kościół i jego kreacja w współczesnym świecie. Czy jest ona jak w tym powiedzeniu: "Panu Bogu świeczkę, a "diabłu" ogarek, czy też ukłon dla pełnej krasy ignorancji, co zapewni "czeluść" deportacji. Czy stać nas wykonać z odwagą następny krok...?, by definitywnie rozwiązać ten przymusowy, bo narzucony od niemowlęctwa mariaż.
model atomu
Odkładając wszelkie spory na temat wiary – niewiary na bok, indoktrynację i deklarację, religię – ateizm, osobiście podchodzę z innej strony do apostazji.
...
Ponieważ nie aprobuję postępowania kościoła , a w nim – kleru z racji Moralnych i Etycznych, to nie widzę powodu, by przebywać i wspierać poczynania tej instytucji swoją energią, osobowością i obecnością. Okazało się – że nie po drodze nam dalej iść i nieść los życia. Nie chcę ponosić duchowej winy za klesze występki, nie życzę sobie by kładły się cieniem na mój bagaż życiowy, za który jestem odpowiedzialna.
...
Wolę być wolnym duchem w kwestii światopoglądowej i samosterownym ptakiem na wolnym niebie :)) oraz żyć w zgodzie z systemem prawnym wraz z Konstytucją, jakie obowiązują w kraju, do którego z racji urodzenia i pokrewieństwa pokoleniowego przynależę.
Wszak istnieje zbiorowa odpowiedzialność – prawda?
Wolę być wolnym duchem w kwestii światopoglądowej i samosterownym ptakiem na wolnym niebie :)) oraz żyć w zgodzie z systemem prawnym wraz z Konstytucją, jakie obowiązują w kraju, do którego z racji urodzenia i pokrewieństwa pokoleniowego przynależę.
Wszak istnieje zbiorowa odpowiedzialność – prawda?
Nie chcę jej ponosić.
Wolę odpowiadać z własnej stopy – przed sobą – w zgodzie z własnym
sumieniem, bez takich ezoterycznych i mistycznych obciążeń. Nie chcę
być ofiarą czyjejś zachłanności, złej karmy, obłudy.
Wiara w Boga, a jego ziemscy urzędnicy – to całkiem inna bajka,
Wiara w Boga, a jego ziemscy urzędnicy – to całkiem inna bajka,
z tej i nie z tej ziemi,
jak kalosze nie do pary, za swą jakość i przywary.
Zaś moja wiara – nie potrzebuje tak skażonych złem i brudem pośredników!.
Wszak wina za przestępczą działalność spada na wszystkich członków grupy, sekty ..itd..
Wydaje mi się – że ten powód jest jak najbardziej zrozumiały i do udokumentowania w całej palecie.
Nie chcę żyć wśród nich, ani nie mam zamiaru smażyć się w piekle, nie za swoje grzechy:)) i przebywać w tak „szemranym towarzystwie” . To dopiero wstyd i sromota!!
A tak po prawdzie, to nie ja zamierzałam dokonać rozbratu z kościołem!
Zaś moja wiara – nie potrzebuje tak skażonych złem i brudem pośredników!.
Wszak wina za przestępczą działalność spada na wszystkich członków grupy, sekty ..itd..
Wydaje mi się – że ten powód jest jak najbardziej zrozumiały i do udokumentowania w całej palecie.
Nie chcę żyć wśród nich, ani nie mam zamiaru smażyć się w piekle, nie za swoje grzechy:)) i przebywać w tak „szemranym towarzystwie” . To dopiero wstyd i sromota!!
A tak po prawdzie, to nie ja zamierzałam dokonać rozbratu z kościołem!
Dawno go mentalnie dokonałam.
Kościół
sam wykluczył się ze swego powołania i krzewienia bożej idei. Ona
stała się w jego rękach - nie priorytetem w autorytecie, lecz
narzędziem do pozyskiwania – całkiem przeciwstawnych do idei dóbr i
działań. Stał się czcicielem „złotego cielca”. I to on za swą
dysharmonię w słowie i czynie – odpowiada. Sprawił, że od kościoła
odwracają się tyłem ludzie prawi i wartościowi... , (wielu od kościoła, a nie od wiary), a maluczkich duchem wysłał na manowce i niwę grzechu, zaszczepiając fałsz, obłudę i hipokryzję.
.
.
Przemyślenia w tej notka powstały pod wpływem tekstu @dariasiemion:
"Wiara jest, ale w cudzych rękach"
http://blogi.newsweek.pl/Autor/dariasiemion/
Poruszyłaś
@Daria naprawdę gorący, a właściwie wrzący temat i na czasie.
Pokazałaś szybką i dość bezproblemową drogę dla uskutecznienia tak
doniosłej decyzji. Poruszyłaś wiele serc i dałaś temat do przemyśleń
oraz odwagi. Dlatego ze wzajemnością pozdrawiam serdecznie *
), co przychodzi mi łatwo wypowiedzieć, gdyż to imię jest mi najdroższe
pod słońcem, miała je moja córka, a była darem*** od Boga mi danym.
.
&
&
Gdy męczy i ciąży komitywa, pęta się rozrywa.
*
1.
Apostazja, ależ Tak,
gdy wnętrze sekty
toczy obłudy rak.
.
.
2.
Złoty raj kościół odmienia,
kamienieją resztki sumienia.
Wraz z midasowym dotykiem,
Grzechy kleru
szczycą się nagannym wynikiem.
.
.
3.
By na nikogo
nie spadła kropla jego zła
apostazja unik da!
Sami niech w piekle się smażą,
za dziesięć przykazań obrazą
.
za dziesięć przykazań obrazą
.
Z „wycieczką” więc
jadziem do Niemiec busikiem,
z pielgrzymkowym trybikiem,
w towarzystwie doborowym,
w celu honorowym!
.
.
By nie płacić złotego w odpisie,
mózgiem pracują tęgo
Józie, Hanki i Zdzisie.
Aż tryska z głowy: eureka!
dla wolnego od obciążeń człowieka.
.
W kreacji wyszło szydło z wora:
sposób na finansowego potwora.
.
Wpierw niemiecki meldunek,
a do parafii sam dotrze
wypisu kleszy frasunek.
*
*
I po sprawie*:))
osamotniony kler
siedzi na pustynnej agawie!
*
...|...
Apostazja - dalekosiężny i ciągnący za sobą przeróżne skutki, ale jednocześnie bardzo odważny - wybór. Zastanawiam się bardzo często co on w ogóle daje (wybór). Do kościoła nie chodzę. Żadnych kolęd nie przyjmuję. Totalnie olewam ich wszystkich. Czy potrzebny mi papier? Hm...muszę się nad tym poważnie zastanowić, bo rzeczywiście, w kościelnych dokumentach "tkwię" jako ochrzczony katolik. Po co mi to skoro "ich" posługi są mi tak zbędne jak latający w tej chwili nade mną komar, a kysz!!! Dobrego dnia :-)
OdpowiedzUsuńDroga Cheroneo* Przez długi czas trwałam w takim samym zawieszeniu:), wypisawszy się mentalnie z kościoła, którego poczynania były dla mnie niegodziwe i naganne w każdym calu.Nie utożsamiałam się ze wspólnotą, nad którą trzymał pieczę ksiądz, przedstawiciel kościoła, który sprzeniewierzył się swojemu powołaniu.W którym jest tyle sprzeczności i dualizmu w Słowie i czynie. Im bardziej docierały do świadomości takie dysharmonie, tym bardziej odczuwałam dyskomfort psychiczny. Nie daleko się zaszło - skoro stało się w pozycji w/g powiedzenia: "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek" , choć zbliżyłam się raczej do wspólnot wczesnochrześcijańskich intelektualnie. Więcej przyczyn - podałam w tekście. Jednym słowem - rozmyślając w tym temacie - naprawdę można się skazać na negatywne odczucia i logiczną katorgę. Każdy zresztą na swój własny sposób poszukuje drogi wyzwolenia. Uświadomiłam sobie - ileż dalej jest fałszu i obłudy w tym stanie. Powiedziawszy słowo "a", idąc dalej trzeba wykrzyknąć słowo "b", by wyrwać się z tego zaklętego kręgu. By stać się wolnym, samo stanowiącym i realizującym człowiekiem bez mistycznych obciążeń.
UsuńDziękuję Cheroneo za merytoryczną wypowiedź* i za życzenia dobrego dnia.:) Rzeczywiście był dobry. Miłego wieczoru*
Swoją drogą Zolu, kościół to jedyna organizacja, która mimo, że: nie uczęszczasz, nie płacisz składek / co łaska i taca, kolęda / oficjalnie nie przyjmujesz " kolęndy "... nadal upiera się, że jesteś jego członkiem/członkinią:)
OdpowiedzUsuńZastanawiałem się nad dokonaniem tego trudnego i upokarzającego aktu apostazji, ale:
Potrzeba napisania do nich, słuchania co mnie spotka jeśli/?/, łażenia: " od Ajnasza do Kajfasza " , strasznie mnie zniechęciła.
Jestem człowiekiem samodzielnie myślącym i widzącym co:
Boscy, acz ziemscy " wysłannicy " wyprawiają. Gdybym tam chadzał, zwykła MORALNOŚĆ nakazywałaby mi potrzebę walczenia o zmiany! A nie: bycia bezwolnym baranem:) No ale... z motyką na słońce, a raczej czerń - porywać się nie będę. Bo widzę beznadziejność takiego postepowania:)
Dlatego.. niech zostanie tak jak jest, a ja już złożyłem na " ręce żony " memorandum, że w przypadku gdy przejdę " na drugą stronę " - nie życzę sobie żadnych dziwnych egzorcyzmów, made in: kosciół watykański.
Myślę też sobie, że jeśli Bóg / dlatego z dużej litery / istnieje, a mam cały szereg wątpliwości... to napewno droga do Niego nie może prowadzić poprzez zakłamany kosciół. Dla niego Bogiem pozostawała i aktualnie jest: MAMONA !
To co przeżyłem 3 lata temu / dziś rocznica/ - to wymuszone " obcowanie" z klerem też odbiło się trwałą raną w mej pamięci:( Nigdy więcej!
Pozdrawiam
Stanisław
Jednym słowem Stanisławie - droga przez męki i katusze. Od niemowlęcia jesteśmy już węzłem gordyjskim powiązani na pęczki z kościołem, przez co - przez całe nasze życie - kk sprawuje rząd dusz. Trudno te węzły przeciąć, pozostaje wiele wątpliwości - a przede wszystkim "bojaźni bożej" i lęku, na czym bazuje kk.
UsuńPozdrawiam serdecznie***
Zolu:)
UsuńStaram się, mimo wszystko - być wolnym. Nie pamiętam tego przymusowego " wcielenia " w grono " rodziny katolickiej ". Zbyt mały byłem. Jako dorosły wielokrotnie zastanawiałem się: dlaczego tak ważną decyzję / przyjecie jakiejś ideologii/religii /, musimy/?/ podejmować w wieku oseskowym, a nie dorosłym?
Dlaczego kościół nie przestrzega zapisów " swoich podobno świętych ksiąg ", z których wynika, że Jezus poddał się chrztu/ chrztowi:)))/, w wieku dorosłości?
Tu chodzi EWIDENTNIE o położenie łapy na każdym nowonarodzonym:) I dojenie pozyskanej " owcy " - do grobowej deski:)
Mimo, że "papira" nie mam - ja - nie należę do tego kościoła. Bo ważny jest: stan ducha. Mojego ducha, a nie jakieś pisemka, choćby pisane ręką koscielnego VIP-a:)
Poza tym - już żartem - dodam:
Jeśli, polewając moją nieświadomą głowę - położyli na mnie swoje łapy/katolickie/ , to zaraz potem mogli mnie ekskomunikować... Dlaczego? Bo podobno.. zaraz po tym obrządku, lub w jego trakcie ... zrobiłem podobno kupę...Jak wynika z rodzinnych opowieści:)))
Pozdrawiam
Stanisław
Zolu a po co komu apostazja? Nie masz ochoty mieć cokolwiek wspolnego z tym Kościołem, ignorujesz i to wszystko.
OdpowiedzUsuńbuziole
Eliz***, by duchowo i realnie - być wolnym człowiekiem, z uwolnioną duszą i sercem. By nie nieść na swoim garbie przewiny - nie przeze siebie zawinione. By być po prostu czystym wobec siebie i świata. A ignorancja - to do czeluści zwątpień deportacja.
UsuńSpokojnej nocy życzę:*)). Buziaki***
....a Franiszek jeszcze zyje - aż dziwne ?!.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
Witaj Piotr*). Myślę - że mimo - zewnętrznych zmian, bo w słowie dotyczących skromnego ubioru i "ubóstwa" w egzystencji kleru, to nic się nie zmieni.Może tylko bardziej być zakamuflowane. Bo widzisz: "Nie daleko pada jabłko od jabłoni..."
UsuńPozdrawiam:)
Kobieto, co ty za bzdury wypisujesz. Opanuj się.
Usuń